Jak widać na załączonym obrazku moja robótka małymi kroczkami posuwa się do przodu. Już co nieco się wyłania z tego fragmentu.
No i samo haftowanie nie jest jednak tak straszne, jak myślałam na początku.
Tylko ten brak czasu... Jest nieubłagany...
Poniżej zbliżenie.
Malgosiu...nawet nie wyobrazasz sobie jak czesto zdarza mi sie ostatnio uzywac zwrotu, ktorego uzylas w przedostatnim zdaniu.Wciaz szukam odpowiedzi na pytanie: co zrobic by dysponowac wieksza iloscia czasu...?
OdpowiedzUsuńTwoj hafcik pieknie sie wylania. Musze przyznac,ze bardzo lubie naturalny len, dlatego z zainteresowaniem podgladam Twoja prace.A zatem czekam na kolejny etap...Ania
Oj szkoda,że czasy nie można naciągnąc .Z miłą chęcią bym to zrobiła ....
OdpowiedzUsuńTa dziewczna z motylami we włosach zapowiada się bardzo interesująco .
Pozdrawiam.
Ja chętnie podzielę się swoim ( chodz i tak za kródkim) czasem z Tobą do wykonania takiej pracy :-). Przesyłam wirtualnie dużooooo minutek.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam i zapraszam na swojego bloga
Gosia piękna praca, Podziwiam u Ciebie te drobne xxx , o jakich ja tylko pomarzyć mogę hi hi.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam cieplutko
Bardzo dziękuję, kochane jesteście. Amelia, dzięki za przesłane minutki, bardzo się przydadzą (już odwiedziłam twój blog-cudne pergamono tworzysz). Pozdrawiam serdecznie:)
OdpowiedzUsuńGosia pomimo braku czasu dość sporo nahafciłaś zważając na to że jest to na lnie i nie ma łatwo.Minutek ci nie dam bo sama ich prawie wcale nie mam.Buziaki
OdpowiedzUsuńDziękuję :-)
OdpowiedzUsuń