Już ponad miesiąc temu usłyszeliśmy wszyscy rekomendację "zostań w domu". No to zostałam. Nie narzekam; nie wszyscy mogą bezpiecznie siedzieć w domu. Czas mam maksymalnie wypełniony - nadal mam pracę (wprawdzie zdalnie, ale mam, próbując wszelkimi możliwymi przede wszystkim dla swoich uczniów sposobami kontynuować ich nauczanie) no i mogę robótkować.
W związku z tym wpadłam na "genialny" pomysł wziąć się za zestaw, który jakimś szczęśliwym trafem, za kilkanaście złotych zakupiłam swego czasu w ciuchlandzie. Moja ocena tego zestawu była następująca: piękny motyw dalii (moim zdaniem piwonii), gotowy haft 40x40cm (akurat na poduszkę będzie), kanwa 14 (już dawno na takiej nie wyszywałam - łatwizna)... Akurat będzie na czas akcji "zostań w domu".
No to proszę. Oto dotychczasowy efekt! Miesiąc pracy i wyszyta może jakaś 1/12 całości. Teraz widzę, że nie był to odpowiedni projekt na czas pandemii. Nie wyobrażam sobie, aby akcja "zostań w domu" miała trwać 12 miesięcy!
Szczerze mówiąc jakiś brak wyobraźni mnie w momencie wyboru tego haftu
ogarnął. Wyszywając teraz tę dalię/piwonię czuję się jak kiedyś dawno
temu, jeszcze w szkole średniej, kiedy namiętnie robiłam na drutach i
postanowiłam zrobić sweter w pepitkę! Do tej pory "z podziwu" wyjść nie
mogę swojej pomysłowości (tak na marginesie tylko przód zdołałam zrobić w
pepitkę, reszta wyszła już jednolita).
Jak widać wzór nie należy do łatwych, do tego 46 kolorów nici w bardzo zbliżonym kolorze. Dla ułatwienia pracy wyciągnęłam nawet nieużywaną do tej pory podkładkę z magnetycznymi znacznikami. Należę jednak do osób, które jak coś zaczęły, to i kończą. Kiedyś więc, mam nadzieję, pochwalę się wam efektem końcowym.
Życzę nam wszystkim, aby przymusowe siedzenie w domu skończyło się zdecydowanie szybciej niż dokończenie tego haftu przeze mnie. Pozdrawiam serdecznie i dziękuję za odwiedziny :)
Dzisiaj ostatnia odsłona moich tegorocznych pisanek. Komplet różyczkowy dla mojej córki. Na każdej z nich m
otyw ten sam, ale kompozycje nieco zróżnicowane. Największej pisance dodałam koronkę z foremki silikonowej. Całość bardzo elegancko się prezentuje.
Autorką zdjęć z tego i poprzedniego posta jest moja córka, Milena. A poniżej dołączam kartkę wielkanocną, niezwykle precyzyjnie wyhaftowaną przez moją koleżankę, Bożenę
W tak trudnym czasie z okazji Świąt Wielkanocnych życzę Wam wiary, nadziei i miłości, obyśmy jak najszybciej wrócili do "normalności".
Było jajo królewskie, to teraz dla odmiany pisanki na ludowo. Takie było życzenie mojej córki.
Pisanki są z kaczych wydmuszek, motywy na nich pochodzą z serwetki. Do kompletu pobejcowałam drewnianą miseczkę, ale środek pomalowałam na biało, żeby nieco delikatności jej dodać.
Na pierwszym zdjęciu w tle widać nieco jeszcze jedno jajo, ale haftowane. Przymusowe siedzenie w domu nakłoniło moją córkę do sięgnięcia po igłę, nitkę i płótno i wyszycia sobie takiego oto wielkanocnego jaja. Nie jest to pierwsza praca Mileny (inne pokazywałam w zakładce "prace mojej córki"), ale niestety robi to rzadko.
To jeszcze nie wszystkie tegoroczne pisanki, więc zajrzyjcie tu jeszcze. Pozdrawiam, trzymajcie się zdrowo :)
Dziś kolejna porcja pisanek. Tym razem w kropki.
Pierwsze - igłą malowane. Turkusowe, w duże białe kropy, w gniazdku uwitym z bazi. Niewielki, ale jakże słodki hafcik z mnóstwem detali. Oprawiłam w dostępną w tym momencie ramkę. W lepszym czasie może poszukam coś innego.
Drugie to drewniane jajeczko pomalowane farbą kredową w delikatnym brzoskwiniowym kolorze, z motywem ptaszęcia wśród gałązek kwiatków (odcisk z masy plastycznej), całe w białych piegach. Jajeczko pokryłam matowym aksamitnym lakierem. W poprzednich latach robiłam zresztą podobne.
W kolejnym poście będą kolejne pisanki, także serdecznie zapraszam. Trzymajcie się zdrowo :)
Szczerze mówiąc myślałam, że ja już w tym roku z pisankami nie zdążę. Ale jednak udało się. Tegoroczny sezon wielkanocny uznaję za otwarty!
Na początek "królewskie jajo". Królewskie, bo wielkie, z motywem pawia w parkowej scenerii, srebrzone i ubrane w biżuteryjne dodatki. Niektórzy powiedzą: poza samą formą, co ma wspólnego z tradycją wielkanocną? Hm... pewnie niewiele, ale tak też czasem lubię :) Tym bardziej, że przeznaczone dla miłośniczki srebra właśnie.
Pozdrawiam serdecznie i zapraszam, bo jeszcze jajeczka będą. Trzymajcie się zdrowo :)
Zostaw swój komentarz,
będzie mi bardzo miło...
Dziękuję !