Na warsztacie...
Muszę się przyznać, że ostatnio z zazdrością podglądam na blogach haftujące koleżanki. Ja niestety cierpię srodze, bo w tym roku wiele różnych obowiązków mi przybyło i na moje najukochańsze hobby tak bardzo brakuje mi czasu.
Nie wytrzymałam jednak i postanowiłam coś jednak pomalutku wyhaftować.
Nie wytrzymałam jednak i postanowiłam coś jednak pomalutku wyhaftować.
Wybrałam sobie haft, wydawałoby się prosty, bo jednokolorowy, na lnie, żeby było ciekawiej, z dodatkiem jedynie koralików. Wydrukowałam wzór, z wielką werwą się za niego zabrałam i ... WIELKIE DŁUBANIE MNIE CZEKA ! Oprócz tradycyjnych krzyżyków (dwie na dwie nitki lnu) wzór przewiduje krzyżyki dwie na jedną niteczkę lnu ! Mało tego... Albo powinnam pójść do okulisty (czyżby miało się sprawdzić stwierdzenie niektórych życzliwych koleżanek, że po 40-tce bez okularów ani rusz, czy przepowiednia mojego kochanego męża dotycząca nieuchronnych "denek od butelek" na nosie) albo może zainwestować w lupę, jak moja siostra ?! Sama nie wiem, ale jakoś bardzo wolno mi to idzie...Na efekt trzeba będzie trochę dłużej poczekać...
Równocześnie mam do zdekupażowania 12 podkładek obiadowych (dużych !) oraz tacę do kompletu. To też niezłe przedsięwzięcie biorąc pod uwagę, że są białe i wylakierowanie tego , aby nie było widać przyklejających się nawet najmniejszych pyłków było jak najmniej widoczne...
Równocześnie mam do zdekupażowania 12 podkładek obiadowych (dużych !) oraz tacę do kompletu. To też niezłe przedsięwzięcie biorąc pod uwagę, że są białe i wylakierowanie tego , aby nie było widać przyklejających się nawet najmniejszych pyłków było jak najmniej widoczne...
oj, gdyby doba miała 48 godzin...ale wtedy chciałybyśmy, żeby miała 72 :D znam ten ból. Ja też zawsze "w niedoczasie :)"
OdpowiedzUsuńczekam z niecierpliwością na efekt finalny, bo sama lubie sobie pokrzyżykować :) ale z koralikami nie próbowałam jeszcze, kiedys sie skusze :)
pozdrawiam serdecznie :)
A wiesz Gosiu, że ten wzór mam odłożony do wyszycia dla mojej Kasi. Bardzo mi się spodobał. Niestety muszę czekać kiedy zmądrzeję i pójdę do okulisty.Już od paru miesięcy wyszywanie stało się dla mnie niemożliwe. A jak dziecko bronię się przed okularami. Starość nie radość ;)
OdpowiedzUsuńJa właśnie córce chcę wyszyć,ale to ma być niespodzianka.
OdpowiedzUsuńDla Kasi też to będzie niespodzianka... na nowy pokój "nastolatki" ;)
OdpowiedzUsuńGosia wiem co to za wzór, będzie piękny, trzymam kciuki , mam nadzieję że znajdziesz na to czas.
OdpowiedzUsuńNie pisałam bo wpadł mi niespodziewany kurs i chodziłam na wykłady w dzień a ciągnęłam same nocki, teraz się rozchorowałam, miałam wysoką temperaturę to i blogować mi się nie chciało.
Buziaki
Ciekawa jestem efektu koncowego haftu jak i podkladek.
OdpowiedzUsuńChyle czola nad haftowniem na lnie,ja tylko na kanwie krzyzykuje.
Pozdrawiam
Gosiu, te piękne cudeńka to arcydzieła! Jestem pod wielkim wrażeniem Twoich prac. Gratuluję i życzę dużo czasu na realizację pomysłów. Ojdadana
OdpowiedzUsuńwzorek cudny,blog zreszta tez ;) a moge sie skromnie zapytac gdzie kupiłaś ten kwadratowy tamborek bo nigdzie nie moge znaleść takiego a tak strasznie mi sie podoba moj e-mail; aneczka261@interia.pl pozdrawiam cieplutko ania ;)
OdpowiedzUsuń