Jak to dawniej bywało
Już dawno przymierzałam się do tego posta, ale albo nie mogłam zabrać się za zrobienie odpowiednich do niego zdjęć, albo powstrzymywało mnie coś, innego (?)
Post będzie o tym jak zaczęła się moja miłość do haftu krzyżykowego i dedykuję go wszystkim początkującym. Bo przecież wśród nas ciągle znajduje się ktoś, kto stawia swoje pierwsze kroki - czy to w hafcie krzyżykowym, czy innej technice.
Krzyżykami zaczęłam haftować w szkole średniej, czyli ok. 28 lat temu. Traf chciał, że moja koleżanka stała się posiadaczką zbioru zagranicznych czasopism robótkowych (nie pamiętam w tej chwili, jakie to były tytuły). W życiu nie widziałam czegoś tak pięknego!!! Od razu postanowiłam coś sama "zmalować" (robótkowa byłam od najmłodszych lat). Jako, że mama zawsze haftowała, szydełkowała itp. jakieś podstawowe materiały były w domu dostępne - mam na myśli kanwę, paskudną, bo szaro-burą, bardzo rzadką (mam na myśli gęstość oczek), różne muliny, kordonki... Natychmiast zabrałam się do pracy, nie ważne czy mulina, czy kordonek, byle kolor pasował. NIE MIAŁAM PRZY TYM NAJMNIEJSZEGO POJĘCIA, ŻE DO FOTOGRAFII GOTOWEJ PRACY DOŁĄCZONY JEST WZÓR. JA WYSZYWAŁAM ZE ZDJĘCIA ! :) Jeden z obrazków ( Brama do ogrodu ) nawet ze zdjęcia ok. 4cm x 6cm. A jaka byłam dumna ze swoich prac! Wszystkie mój tata oprawił i wisiały w domu na ścianie.
Teraz oczywiście się z tego śmieję. Jak wyjęłam je teraz, aby zrobić zdjęcia uśmiałam się do łez i po postu ogarnęły mnie wątpliwości, czy je pokazywać, bo może trochę wstyd. Ale nie o zachwyty tu chodzi, a o to, żeby pokazać młodym haftującym koleżankom, że bez do dostępu do sklepów internetowych, produktów z całego świata, niezliczonej ilości dostępnych wzorów, też można było realizować swoje pasje!
Tak oto dawniej bywało:
Oczywiście zachowałam jeszcze kilka innych prac, które należą do tych pierwszych. Są wśród nich też serwetki, bieżniki.
Myślę, że każda z Was również posiada takie SKARBY, z których kiedyś była ogromnie dumna, a teraz patrząc na nie wzrusza się, śmieje, może trochę wstydzi - tylko dlaczego? przecież każdy kiedyś miał swój "pierwszy raz"!
Pozdrawiam bardzo serdecznie
i mam nadzieję, że nie wyśmiejecie mnie, a jedynie same wspomnicie, jak to dawniej bywało.
28 lat temu nie miałam pojęcia, ze istnieje haft krzyżykowy. Moje pierwsze robótki to był haft płaski. Pierwsze serwetki, poduszki....
OdpowiedzUsuńFajnie się wspomina....
Moje skarby, gdzieś u ludzi, mam natomiast lniana spódnicę /cóż w pasie taka jakby pół mnie a kiedyś była dobra, 28 lat ą../ i ciągle planuję przerobić na serwetki..
OdpowiedzUsuńŚliczne te twoje pierwsze!
:)))jak ja sobie pomyśle o moim pierwszym swetrze zrobionym w podstawówce jakieś 25 lat temu to też się śmieje. Żałuje, że go już nie mam ......
OdpowiedzUsuńBrama do ogrodu wyszywana tylko ze zdjęcia? Wspaniale wyszła, ja dopiero stawiam pierwsze kroki w xxx i chyba za późno,(trzeba było tak ze 20 lat temu), jednak do tak precyzyjnych prac potrzebne są dobre oczy. Za to w tych czasach kiedy niczego nie było miałam coraz to nowe swetry, tzn jak już mi się opatrzył jakiś, prułam i robiłam nowy:)))
OdpowiedzUsuńJa dwadzieścia parę lat temu zaczynałam na tej samej szaroburej kanwie :) Chyba tylko taka była. Też moje pierwsze prace pokazywałam na blogu. I też się nad nimi rozczulałam jak robiłam im zdjęcia :)
OdpowiedzUsuńWiele z nas, jak widać tak zaczynało. Niewielkie możliwości, ale zapału nie brakowało i kreatywności w tworzeniu "czegoś z niczego".
OdpowiedzUsuńA swetrów też było wiele, właśnie na zasadzie prucia i robienia od nowa :)
mam taka prace...jak na nia patrze ...to wierzyć mi się nie chce ,ze to ja!!!!!
OdpowiedzUsuńpiękne prace...jest się czym chwalić,gratuluję...
OdpowiedzUsuńPrace są piękne, bo nostalgiczne. Chyba też kiedyś zrobię posta o moich początkach...np.rysunki z liceum :)
OdpowiedzUsuńŚwietny pomysł, pozdrawiam, Marta
Pięknie napisałaś i świetnie że pokazałaś jak było kiedyś z naszymi pracami i tworzeniami popieram twój pomysł ukazania- za czasów naszych takie wzorki były pięknością, czasy się zmieniły i ciągle coś nowego jest - myślę że taki post napiszę również ale pomału na razie to męczą mnie nauki tworzenia bloga i zanim dojdę do jakiejś perfekcji chyba dużo czasu upłynie pozdrawiam - wierna podglądaczka Maria
OdpowiedzUsuńO moja droga:)to jakby o mnie:)pierwszy haft robiłam ze zdjęcia sama dobierałam kolory,bez numerów,kombinowałam jak przysłowiowy koń pod górkę:)dziś nawet nie wiem gdzie ten haft jest:)dużo moich prac jest po ludziach:))i też było to dawno,dawno temu:))
OdpowiedzUsuńMoje pierwsze krzyżyki wyszywałam na kanwie i każdy krzyżyk był oddzielony nitką materiału. Jakoś nie docierało do mnie to, że powinny się łączyć w jednej dziurce. Kiedy na to wpadłam miałam niezły ubaw:). Do dzisiaj u mojej Mamy wisi w kuchni obrazek z krówką wyszyty moją metodą:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie:)
u mnie również 28 lat temu zaczęła się przygoda z haftem - to były moje pierwsze robótki ręczne :-) Miałam wtedy 7 lat! Zobaczyłam u cioci haftowaną poduszkę i zapragnęłam taką wyszyć! Ciocia dała mi stare prześcieradło, nici (takie do szycia krawieckie!) i wyszywałam :-) I tak wyszywam do dziś, haftem płaskim, krzyżykami i innymi rodzajami. Piękna sprawa! Pozdrawiam :-)
OdpowiedzUsuńKażda z nas ma takie "perełki". Nie wiem, czy odważyłabym się pokazać moje :) U mnie pasja zakiełkowała, kiedy dostałam od kogoś kilka włoskich czasopism: Rakam, Mani di Fata, Susannę - oczy mi iskrzyły od tych cudów, które tam widziałam. Pierwsze hafty to totalny brak synchronizacji grubości materiału do grubości nici, ale kiedy wpadają mi w ręce zawsze się uśmiecham :) Ponieważ nikt mnie nie uczył haftu krzyżykowego zaczęłam haftować od prawej do lewej...i tak zostało. Wiem, że większość zaczyna od przeciwnej strony. Twoje hafty są bardzo piękne. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńRównież zachowałam swoje pierwsze prace XXX:) Niektóre pokazałam na blogu, mimo ich niedoskonałości :)) Teraz dostępność materiałów i wszelakich akcesoriów do haftu jest olbrzymia, kiedyś ten pierwszy krok był naprawdę trudny. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńśliczne prace :-)
OdpowiedzUsuńja co prawda haftuję dopiero od niedawna ale jak to zawsze ja lubię robić, od razu rzuciłam się na głęboką wodę :-)
Mój pierwszy haft był wykonany na grubym płótnie z którego wyciągałam nitki, aby stworzyć z niego kanwę z wyraźnymi kratkami. Hafcik przedstawiał wiewiórkę i uszyłam z niego poduszkę:)
OdpowiedzUsuńPodziwiam. Piękne mimo upływu lat i zdobywania pierwszych kroków w tej technice. Wstyd to powinno być raczej mnie. W pewnym momencie też nabrałam ochoty na zabawę z tym haftem. Ale poszłam po najmniejszej linii oporu: zapłaciłam za kurs, na którym dowiedziałam się podstaw (jak się okazało prostych "jak budowa cepa") i wykonałam swoją pierwszą pracę: magnes na lodówkę w kształcie imbryczka na sztywnej, plastikowej kanwie. Za dużo na swoim koncie haftów nie posiadam bo nie mam tyle cierpliwości (chcę od razu widzieć efekt:D) i czasu.
OdpowiedzUsuńJako starsza siostra Gosi muszę powiedzieć że zawsze podziwiałam jej cierpliwość , pamiętam jak siedziała i rozsupływała poplątaną włóczkę i to ona pierwsza, choć trochę młodsza ode mnie złapała za igłę . Kiedy powstawały jej hafty ja na myśl o robótkach jeżyłam się na całym ciele, do cierpliwców nie należę. A mimo to haftuję od 30-lat zaciekle i też posiadam takie perełki.Może kiedyś o tym napiszę.
OdpowiedzUsuńAleż się uśmiałam :D Bo wyobraź sobie, że właśnie kilka dni temu przygotowałam zdjęcia moich kilku pierwszych hafcików do pokazania na blogu :))))) Czekają, aż zbiorę się na odwagę, żeby je pokazać :))))
OdpowiedzUsuńOch ale zbieg okoliczności! Wyobraź sobie,że te kosze z kwiatami też mam, a w zasadzie miałam w swoim dorobku. Były to 4 bukiety z każdej pory roku. Prace zaczęła moja mama ,a ja po kilku latach dokończyłam. Niestety jedna z pór roku zaginęła. Niestety 4 lata temu dałam te prace do sprzedania ,a w skutek nieszczęśliwych okoliczności prace zaginęły. No szkoda. Ale mam sentyment do tych bukiecików.
OdpowiedzUsuńOch ale zbieg okoliczności! Wyobraź sobie,że te kosze z kwiatami też mam, a w zasadzie miałam w swoim dorobku. Były to 4 bukiety z każdej pory roku. Prace zaczęła moja mama ,a ja po kilku latach dokończyłam. Niestety jedna z pór roku zaginęła. Niestety 4 lata temu dałam te prace do sprzedania ,a w skutek nieszczęśliwych okoliczności prace zaginęły. No szkoda. Ale mam sentyment do tych bukiecików.
OdpowiedzUsuń