W świecie robótkowym święta tuż, tuż, a mnie naszło na robienie na drutach.
Kiedyś, kiedy byłam w szkole średniej namiętnie drutowałam, zwłaszcza, że w sklepach nic fajnego nie można było kupić. Pruło się i robiło, pruło i robiło... Potem troszkę robiłam, kiedy córka była mała, aż całkiem ten rodzaj robótek zarzuciłam. W ubiegłym roku nagle postanowiłam zrobić sweter córce. ... i znowu mnie naszło... bo zobaczyłam taki
szalik
Szukając odpowiedniej włóczki przeżyłam mały szok z powodu cen włóczek, ale cóż... hobby kosztuje!
Szalik robiłam około dwóch tygodni - cienka cudownie kolorowa włóczka, druty nr 3.
Jak dla mnie i mojej córki, bo dla niej robiłam ten szalik, efekt super!
No i jak wspomniałam naszło mnie, więc to nie koniec drutowania.
Tymczasem pozdrawiam serdecznie i życzę jak najwięcej takich wieczorów jak ten, ze zdjęcia poniżej :)
"Do którego muzeum uszyłaś te poduszki?". Takie pytanie usłyszałam od swojego męża, kiedy w końcu wykorzystałam posiadane gotowe hafty. Hafty te nie wyszły spod moich rąk. Trafiłam na nie na allegro i nie mogłam się im oprzeć. Cóż zrobić, kiedy uwielbiam wszelkie starocie, a zwłaszcza kiedy jest rękodziełem. Hafty są dość grube, więc do uszycia poduszek wykorzystałam zielony aksamit i ozdobną pasmanterię. Czy wyszły muzealnie, cokolwiek by to nie znaczyło? Być może, ale ja tak lubię...
Proszę zwrócić uwagę na misterność tego haftu...
Pozdrawiam serdecznie :)
Nie lubię wyszywać poraz kolejny tego samego wzoru, ale czego nie robi się dla własnego dziecka.
Z okazji ślubu chciałam podarować nowożeńcom tradycyjny obraz Matki Bożej. Córka wybrała sobie właśnie ten wzór, wzór który wyszywałam już dwukrotnie. Nie dziwię się, bo chyba z dostępnych wzorów ten rzeczywiście jest najpiękniejszy.
Oczywiście oprawiony jest inaczej niż te wcześniej wyszyte. Możecie zobaczyć je
TU i
TU - stąd w tytule: odsłona trzecia!
W miejscu docelowym:
Pozdrawiam i dziękuję za odwiedziny :)
Zostaw swój komentarz,
będzie mi bardzo miło...
Dziękuję !