Bliska koleżanka z Kijowa, kiedyś pracująca w mojej szkole, zaopiekowana, ma już nawet pracę i mieszkanie...
W tym wszystkim trzeba jednak starać się żyć normalnie - dla siebie, dla bliskich, choć trudno się na tym skupić.
W ostatni weekend była jednak okazja odetchnąć - moja wnusia skończyła roczek!
Swego czasu z moich ust padła obietnica, że na roczek Elenki nauczę się piec francuskie makaroniki!
Słowo się rzekło :) Próbowałam cztery razy! W końcu się udały, choć brakuje im nieco do doskonałości. Ale dumna jestem! To bardzo kapryśne ciasteczka...
No to na osłodę tych jak bardzo trudnych dni moje makaroniki francuskie z masą z białej czekolady:
Wiary i nadziei na nadchodzący czas życzę Nam wszystkim...
Wyglądają pysznie! Najlepszego dla małej solenizantki. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńAleż cudnie wyglądają a i kolorystyka wiosenna, pozdrawiam Ania
OdpowiedzUsuńCiągle myślę o tym co się dzieje za granicą i jest ciężko ale trzeba żyć. Makaroniki wyglądają przepysznie. Pozdrawiam :-).
OdpowiedzUsuńWyglądają bardzo apetycznie i baaardzo wiosennie! Ta zieleń obłędna. Brawo Ty! Wszelkiego dobra i szczęścia dla Wnusi :-)
OdpowiedzUsuń