Moja zabawa w "lubię..." trwa od bodajże marca, kiedy odważyłam się napisać pierwszego posta na swoim nowo założonym blogu :)
Dziś jednak dostałam szczególne zaproszenie do zabawy od Jolinki, za co serdecznie dziękuję.
Zasady tej zabawy większość już zna,ale grzecznie je powtórzę:
1. Napisz, kto cię zaprosił do zabawy
2. Wymień 10 rzeczy, które lubisz
3. Zaproś kolejnych 10 osób i poinformuj ich komentarzem
Oto rzeczy, które lubię:
aromat porannej kawy
pyszne ciastko
zapach bzu
upalne i długie lato
zimę, taką śnieżną i mroźną, ale tylko przez tydzień
towarzystwo i samotność
długie siedzenie w nocy
wszystko, co stare, babcine, posiadające "duszę"
to, co robię, nade wszystko haft krzyżykowy
mój dom, w którym przyszło mi kiedyś zamieszkać
Ze względu na to, że wiele z was już brało udział w zabawie, pozwolę sobie zaprosić wszystkie te, które jeszcze nie miały tej okazji a chciałyby podzielić się z nami tym, co lubią. Czujcie się zaproszone do zabawy...

Sekretnik Ania już dostała, mam nadzieję szczerze się zachwyciła, więc mogę go pokazać również i wam.
Sekretnik, o którym mowa to nic innego jak skrzynka, pudełko, czy coś w tym rodzaju..., w formie księgi, która skrywa w sobie mały schowek, szufladkę. Można w niej ukryć...no właśnie...pewnie każdy z nas ma coś, co chciałby zachować być może wyłącznie dla siebie.
Do ozdobienia swojego sekretnika Ania wybrała motyw słoneczników, reszta należała do mnie: piękna dębowa bejca, "okładka" księgi oklejona gazą, która nadała jej ciekawą fakturę, wypukły ornamencik. Charakteru "księga" nabrała dzięki postarzeniom laccą.

Nareszcie wracam do normalności:)
Wyjazd do Okuninki, zaraz po powrocie jubileuszowa impreza z okazji 30-to lecia Zespołu Pieśni i Tańca "Roztocze", którego bardzo długo byłam członkiem, coroczny festiwal folklorystyczny w moim mieście, w którym też staram się choć odrobinę uczestniczyć, wesele chrześnicy mojego męża, "wesele" mojej koleżanki i towarzyszące temu imprezki...ufff...dużo tego, jak na tak stosunkowo krótki czas.
Krótkie momenty na odpoczynek i codzienne obowiązki nie pozwoliły mi czynnie uczestniczyć w blogowym świecie, nie mówiąc już o jakichkolwiek robótkach.
Wczoraj jednak późnym wieczorem zebrałam się w sobie i oprawiłam obrazek dziewczynki, wcześniej pokazywanej. Haftowanie jej skończyłam jeszcze w Okunince, ale dopiero teraz przyszedł czas, aby ostatecznie wykończyć obrazek.
Skorzystałam z pomysłu Jasmin: haft podklejony ocieplinką i tekturką, którą ostatecznie przykleiłam do podkładki z cienkiej płyty MDF, oklejonej materiałem. Do ozdoby dodałam bawełnianą koronkę w kolorze lnu.
Ależ mi się ta dziewczynka podoba !


Wprawdzie moja siostra, Jasmin o "Okuninkowym sabacie" pisała już u siebie na blogu, ale i ja chciałam napisać kilka słów o tym, czym dla mnie jest to właśnie spotkanie.Parę lat temu, kiedy zainteresowałam się decoupagem, trafiłam na forum "kaiem". Długo byłam "podglądaczką" aż w końcu odważyłam się pokazać swoje prace. NIE ŻAŁUJĘ... Poznałam wiele wspaniałych osób, od których wiele się nauczyłam, których prace były dla mnie inspiracją, z którymi można było po prostu pogadać. Pojawiła się propozycja spotkania w realu, na które się nie odważyłam. POŻAŁOWAŁAM..., bo kiedy pojechałam na kolejne, trzecie z kolei spotkanie w Okunince, dowiedziałam się, co straciłam. W tym roku odbyło się już piąte spotkanie, a moje trzecie. Czekałam na nie z utęsknieniem. Dziewczyny, z którymi się spotkałam są niesamowite, a czas z nimi spędzony jest nieoceniony pod każdym względem.Ewo, dziękuję za kolejne spotkanie. Mam nadzieję, że nic nie przeszkodzi nam spotkać się ponownie w przyszłym roku, czego sobie i nam wszystkim życzę.
Zostaw swój komentarz,
będzie mi bardzo miło...
Dziękuję !