sobota, 3 marca 2012

Takie tam...

Ostatnimi czasy nie mam zbyt wielu okazji do pisania postów, ale mimo wszystko obserwuję liczne odwiedziny na moim blogu. Jest mi z tego powodu niezmiernie miło, tym bardziej, że pozostawiacie tak wiele ciepłych komentarzy. Dziękuję bardzo i mogę tym razem obiecać, że w najbliższym czasie będę się odzywać, bo trochę na warsztacie prac mam.
Jako że "warsztat decu" został otwarty, wykończyłam prace, które od dawna na to czekały.
Odrobinę "podrasowałam" podpórkę na książkę kucharską zakupioną u KAPRYS - porządnie starłam papierem ściernym, na nowo pobejcowałam i dodałam malutkie reliefy tak, aby pasowała do mojej pokazywanej kiedyś skrzynki na sztućce. Jako dodatek (coś na kształt zakładki) wyszyłam dwa malutkie serduszka.


Ozdobiłam też deskę do kuchni dla mojej siostry. Długo nie miałam na nią pomysłu, aż w końcu zrobiłam coś takiego... właściwie to nic nadzwyczajnego... :)
Pomiędzy dekupażem ( teraz w ruch poszły przede wszystkim pisanki) oczywiście kontynuuję wyszywanie różanego obrusa. Szkoda, że nie mogę do niego porządnie przysiąść, ale nie byłoby wtedy na święta "świeżych" kolorowych jaj... ech...